To pytanie sprawiło, że drapałem się w głowę na minutę. Myślę, że w pytaniu PO mogą być jakieś fałszywe przesłanki, które zostały przeoczone. Sparafrazuję pytanie: „Dlaczego nie wycelowali w siebie broni nuklearnej w miejscach, gdzie ich lądy były najbliżej?”
Jeśli to poprawne odczytanie pytania, to wydaje się, że zakłada się kilka rzeczy: 1. armie muszą znajdować się w bliskiej odległości w celu przeprowadzenia wojny nuklearnej 2. wojna nuklearna będzie skierowana głównie przeciwko zmasowanym armiom. sama ziemia jest najbardziej wartościowa do walki.
Zatem 1: Broń nuklearna jest przeznaczona głównie do wysyłania daleko, daleko. Ich natychmiastowa dewastacja i długoterminowe skutki sprawiają, że są czymś, czego nie chcesz, aby żaden dobry facet był blisko, z wyjątkiem broni ostatniej szansy, takiej jak artyleria nuklearna i plecaki nuklearne. Nie ma też sensu, aby bomby atomowe walczyły z nimi w odosobnionym teatrze. Nikt nie myśli, że mogą zabić innych przed startem, więc jeśli któryś wystrzelił, drugi wystrzeliłby przed wylądowaniem pierwszego, co oznacza, że bomby atomowe obu stron wylądowałyby na pustych wyrzutniach i obsadzających je szkieletowych załogach.
Głównie jednak punkt 1 zależy od punktu 2: Podczas gdy sprzęt wojskowy jest rzeczywiście odporny na skutki wybuchu nuklearnego i jego następstw, strategia nuklearna nie koncentruje się na niszczeniu armii złoczyńców jako takiej. Broń jądrowa jest używana z zamiarem całkowitego zniszczenia wrogiej cywilizacji . To prawda, że armia złego faceta również zostanie zniszczona, ale gdyby taki był prawdziwy cel, rozmieszczonych byłoby znacznie mniej broni jądrowej - wystarczyłaby tylko do zabicia instalacji wojskowych. Z grubsza przypuszczam, że wystarczyłoby 5 strzałów na instalację wojskową przeciwnika, aby mieć dużą szansę na wyeliminowanie tej instalacji. W międzyczasie, kiedy Reagan i Sowieci negocjowali redukcje zbrojeń, Sowieci patrzyli na zbombardowanie samych kontynentalnych Stanów Zjednoczonych kilka razy.
3: Powodem, dla którego zgromadziliśmy armie w Niemczech Zachodnich, był fakt, że tam byli ludzie. W niektórych konfliktach po prostu potrzebujesz ziemi. Więc idziesz po ziemi. Kiedy chcesz podbić kraj, ziemia nie jest celem, więc podążasz za jego skupiskami ludności i siedzibami rządu. Następnie, podczas wojny secesyjnej, aby podbić południe, zmieniliśmy rzeczy tak, że nie wystarczyło zdobyć stolicę i ogłosić zwycięstwo - trzeba było zabić armię złego faceta. I tak jest do dziś z konwencjonalną (wojną niejądrową). Jednak, jak zauważył Semaphore, zimna wojna była wojną idei, a idee to nie ziemia ani armie - to ludzie żyjący w skupiskach ludności. A wojną ideologii chcesz ujarzmić ludzi. A więc tam właśnie zmierzają armie. Teraz najwyraźniej nie było DANE, że III wojna światowa będzie nuklearna, czy też dlaczego masowe gromadzenie wojsk w Europie?
Więc co ostatecznie możemy zobaczyć to dlatego, że w Arktyce nie było wielu bomb nuklearnych, ponieważ nie było tam nikogo do zabicia. Armie niejądrowe też by się tam nie zgromadziły, ponieważ nie było nic do obrony poza lądem, a ponieważ ziemia nie jest tym, za czym tak naprawdę się szło, atakowanie lub masowa obrona tam byłyby marnotrawstwem. Wreszcie, znowu nie ma sensu, aby bomby atomowe walczyły z nimi w odosobnionym teatrze, gdzie nie znokautują innych nuklearnych ani nie zabijają wielu ludzi.
Powód, dla którego walczyli wszędzie, z wyjątkiem siebie nawzajem na północy granica polega na tym, że walczyli tam, gdzie są ludzie, gdzie można było wpływać na ludzi (rządy). I, mógłbym dodać, te wojny zastępcze nie były konfliktami nuklearnymi, z wyłączeniem pocisków tureckich i kubańskich, które zostały umieszczone w celu poprawy zdolności niszczenia centrum cywilizacji drugiego.